Harcerstwo Słupeckie w latach 1956-1975.
Pierwszy obóz letni w Mieczownicy.

W nowym roku szkolnym 1957/58 Komenda Hufca przystąpiła do umocnienia drużyn a jednocześnie podjęła kroki dla większego poparcia moralnego i materialnego harcerstwa. Słupca nie posiadała żadnych zakładów pracy. Największe to: Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska” z prezesem Włodzimierzem Jeżykiewiczem, Powszechna Spółdzielnia Spożywców „Społem”- z prezesem  Bolesławem Rzeszewskim.

Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska” w Zagórowie, z prezesem – Zdzisławem Słowińskim, Zakłady Ziemniaczane w Stawie z dyrektorem – Władysławem Radziłowskim,  Spółdzielnia Inwalidów Przyjaźń w Słupcy – z prezesem Wicentym Trzeszczyńskim. Mleczarnia w Cieninie – z kierownikiem Malińskim.

Praca była nie łatwa. Harcerstwu słupeckiemu przybywało powoli Przyjaciół i Sympatyków: mjr Ludwik Gawrych, Tadeusz Nowakowski – PPRN, Stanisław Snaglewski nauczyciel. Odzywali się starzy skauci Stawiccy, Arendarkowie, Kluczyńscy, Rucińscy, Kujawowie, Wolscy.

Od kwatermistrza z Powidza chorążego Pana Gołębia Hufiec otrzymał Hufiec cztery duże namioty 24 osobowe oraz drobiazgi w postaci manierek i menażek. Z likwidowanej jednostki radzieckiej we Wrześni otrzymał saperki pałatki, koce oraz inne drobiazgi.

Wiosną 1958 roku zaczęliśmy myśleć o samodzielny obozie hufca. [1]  Wprawdzie z trudem to się rodziło ale w ostatniej chwili w miesiącu czerwcu, krótko przed zakończeniem roku szkolnego zrobiliśmy nabór na własny samodzielny obóz w Mieczownicy w dniach 2-23 lipca 1958r. Dlaczego Mieczownica: las, blisko rzeka Meszna (kąpiel) a za 2 km Jezioro Powidzkie. Ponadto oparcie o Stadninę Koni w Mieczownicy, którą w tym czasie kierował inż. Czesław Górski (lwowiak) – oddany harcerstwu.

Komendę Obozu stanowili następujący instruktorzy: komendant – Kazimierz Gościmski, zastępca – Stefania Orchowska, skarbnik – Janina Kordylewska, kwatermistrz – Józef Wolski – (prac. sanepidu), oboźny – Tadeusz Pawlak, magazynier – Anna Kanafa. Doraźnie wspierał Ryszard Rąbczewski.

Zastępowymi byli: Barbara Kluczyńska, Tomisława Smuszkiewicz, Kazimiera Kujawa, Jacek Kaluba, Roman Zastawa, Henryk Postanowicz.

Na pierwszym obozie samodzielnym Hufca w Mieczownicy zdecydowanie dominowała młodzież ze Słupcy oraz po kilku z Zagórowa, Strzałkowa, Cienina Kościelnego. W pierwszym samodzielnym obozie Hufca Słupca udział wzięło 30 harcerek i 30 harcerzy.

Uczestnikami obozu w Mieczownicy w dniach2-23 lipiec 1958r. oprócz kadry byli:

…harcerki:

Barbara Kluczyńska, Teresa Olczak, Hanna Kluczyńska, Małgosia Kluczyńska, Barbara Franczak, Barbara Stawicka, Barbara Kruszka, Maria Skrabucha, Irena Kruszka, Elżbieta Komorowska, Halina Wośkowiak, Bronisława Jabłońska, Tolisława Smuszkiewicz, Maria Nowak, Maria Wośkowiak, Jadwiga Andrzejewska, Barbara Kosmalska, Irena Arendarek, Hanna Wolska, Zofia Gmachowska, Hanna Mojżeszewicz, Kazimiera Kujawa, Janina Żukowska, wszystkie druhny ze Słupcy; Elżbieta Żelek i Aleksandra Borowska – Drzewce gmina Zagórów; Zofia Zawadzka i Danuta Zemełka – Zagórów; Regina Kryszak, Irena Urbaniak, Barbara Cackowska, Stefania Kapela, oraz Luiza Mayer ze Strzałkowa.

…harcerze:
Jacek Kaluba, Bogusław Dobrychłop, Jan Mojżeszewicz, Bogdan Majdecki, Stanisław Kowalski, Jan Kamiński, Tadeusz Dembowski, Jan Kujawa, Krzysztof Gawrych, Roman Zastawa, Tadeusz Bierła, Antoni Wolski, Michał Byczkowski, Bolesław Przymęcki, Jerzy Nowak, Jerzy Świtalski – ze Słupcy; Michał Maśliński, Andrzej Woźniak, Henryk Postanowicz – z Zagórowa; Andrzej Zabierek, Maciej Janicki, Józef Zalewski – Cienin Zaborny; Grzegorz Maśliński – z Drzewiec; Franciszek Jankowski z Cienina Kościelnego.

Zastęp kwatermistrzowski pod kierownictwem drużynowego drużyny gimnazjalnej Aleksandra Rdesińskiego (prof. wf. kapitanem WP), dzielnie pomagał też Heniu Bąkowski, po przygotowaniu i rozplanowaniu obozowiska rozbił cztery duże – 24 osobowe namioty oraz dwa małe. Zabezpieczyli miejsce na maszt, kapliczkę, na kuchnię połową i zadaszenie, ziemiankę, latrynę, magazyn, dół na śmieci. Pozostałe prace wykonali sami uczestnicy. Zbijali prycze w namiotach, wypełniali słomą sienniki w PGR, okopywali namioty, stawiali bramę, wykonywali totemy przed namiotami, robili wieszaki na menażki, skromne ogrodzenie, tablicę rozkazów oraz inne drobne zadania.

Dzień zaczynał się od pobudki, którą obwieszczał na sygnałówce trębacz Jacek Kaluba lub Bogdan Majdecki, potem toaleta (mycie w Mesznie, kąpiel w Jeziorze Powidzkim), porządki w namiotach, apel poranny, raport zastępowych, podniesienie flagi i rozejście się do zajęć. A potem zajęcia programowe. Zdobywanie sprawności i stopni. Biegi terenowe, podchody. Prace społeczni przy obcinania żywopłotu, zbieraniu stonki, przygotowanie do ogniska, do wywiadów społecznych przeprowadzonych przez zastępy w poszczególnych wsiach. Dzień zamykał się apelem i wieczornym raportem. Rozkaz dzienny. Wyznaczenie zastępu służbowego i instruktora służbowego, nagrody i kary, flaga w dół i wspólny śpiew: „O Panie Boże Ojcze nasz w opiece nas swej miej. Harcerskich serc ty drgnienia znasz, nam pomoc zawsze chciej”. Obozowe ognisko było zawsze częścią wieczornych zajęć z udziałem miejscowego społeczeństwa. Popisywały się zastępy oraz uczestnicy obozu. Zazwyczaj gawędy wygłaszali komendant obozu a wśród przejezdnych Ryszard Rąbczewski lub niezwykły gość mjr Ludwik Gawrych. Ognisko, doskonała krótka gawęda, śpiew, modlitwa czy odegranie przez trębaczy ciszy nocnej zamykały pracowity dzień.

A potem tylko warty w towarzystwie ciszy i księżyca czuwały nad spokojem i bezpieczeństwem harcerzy. Wielka to przyjemność i przygoda, by przez okres 3 tygodni w symbiozie z przyrodą, naturą, harcerskim ładem, porządkiem, dyscypliną obozową, odpowiedzialnością, silną wiarą we własne siły, pokonywać trudności dnia codziennego. Warta, służba w kuchni, przy bramie. Alarmy dzienne i nocne, wycieczki, gry i zabawy są to uroki wspólnego pobytu, wspólnego obozowania.

Obóz przeprowadzono w/g rozpracowanego programu: organizacyjnego, gospodarczego w tym prace społeczne i użyteczne – zbieranie stonki ziemniaczanej, pomoc w żniwach, stawianie karczek w mendle i zostawianie znaku „niewidzialnej ręki” – mówi Irenka, wtedy najmłodsza na obozie’ jeszcze zuch, obcinanie żywopłotu, opieka nad mogiłą Powstańców 1863 r. i urocze w tym miejscu ogniska harcerskie. Wywiady społeczne w poszczególnych wsiach – w/g wzoru. Obowiązywał regulamin życia zbiorowego. Nagrody i kary, Ponadto: terenoznawstwo, sygnalizacja, pionierka, służba sanitarna, krajoznawstwo, wycieczki, gry i zabawy, musztra i piosenki, podchody, alarmy – bardzo je przeżywałam, dodaje Druhna Irenka – trębacz nawoływał nas i zmieniał swoje miejsce, by w końcu zagrać sygnał „alarmu”z obozu.

Wszystkie wspomniane tematy miały odbicie w 10 punktach prawa harcerskiego oraz w przyrzeczeniu. Realizowane były poprzez zdobywanie sprawności harcerskich i stopni. Na obozie przyznano stopnie: młodzików – 6, ochotniczek – 6, wywiadowców – 4, pionierek – 6, tropicielek – 7. Ponadto sprawności: aktorów – 5, grajka – 1, trębaczy – 2, śpiewaków – 12, kuchcika – 33, lekka stopa – 26, pływaków – 7, sobieratek obozowy – 35, saper – 6, zielonego frontu -5, pioniera – 7, trębacza – 2, innych około 30.

Skąd się znalazły środki finansowe na zorganizowanie obozu? Całość kosztów wyniosła 16.500 złotych. Z czego od uczestników 4.750,00zł. drużyny: 1950,00zł. zakłady pracy 300,00zł. Z taką kwotą rozpoczęto prowadzenie obozu. Z chwilą przybycia do obozu Zastępcy Komendanta Chorągwi i po wizytacji otrzymano 9 tys. dotacji. Odtąd wprawdzie bardzo ubogo ale można było spokojnie doprowadzić obóz do końca. Średnia odpłatności każdego harcerza wyniosła 100,00zł. a każdy osobodzień zaledwie 12,00 złotych.

Obóz dość często odwiedzali ówcześni dygnitarze ze Słupcy. Sekretarz KP PZPR Genowefa Spychała, Tadeusz Kluga, Prezes Powiatowy ZNP – Stefan Piekarski czy tez prezes PSS Bolesław Rzeszewski, który przywiózł konserwy rybne za kwotę 300,00 złotych.

Miłym akcentem były odwiedziny niedzielne rodziców. Znany i jedyny cukiernik owych czasów w Słupcy Pan  Frantczak obdzielał harcerzy swoimi lodami.Często odwiedzał mjr Ludwik Gawrych. Gośćmi byli także dyrektor stadniny z Mieczownicy inż. Czesław Górski wraz z małżonką. Wycieczka traktorem na lotnisko w Powidzu, włącznie z wejściem do kabin samolotów.

2 lipca w godzinach popołudniowych do wartownika przy bramie zameldował się instruktor. Okazało się, że do obozu przybił przedstawiciel Komendy Chorągwi w Poznaniu – Zastępca Komendanta Chorągwi Wielkopolskiej phm. Jan Wojtaszek. Wziął w Poznaniu rower do pociągu, wysiadł w Słupcy i przez Drążnę dotarł do obozu.

W obozowej książce pracy napisał: „Przeprowadzona w dn.12-13 lipca 1958r. wizytacja obozu wykazała dobry jego poziom. Wśród uczestników, kadry dobra atmosfera. Program w zasadzie realizowany na bieżąco. Dobre powiązanie ze środowiskiem. Drobne usterki wymagające poprawy to: polepszenie stanu magazynu żywnościowego, położenie większego nacisku na pracę w zastępach (system zastępowych). W sprawach programowych zaprowadzenie książki gospodarczej. Ogólnie należy uważać obóz za udany a miejsce obozowania wykorzystać w latach następnych. Mieczownica 13.07.1958 Jan Wojtaszek phm (zastępca komendanta Chorągwi). Phm. Jan Wojtaszek na 260 punktów możliwych sklasyfikował obóz na 223 punkty.

Obóz w Mieczownicy spełniał podstawowe założenia organizacyjno-programowe. Był pierwszym obozem organizowanym samodzielnie, przez Hufiec ZHP Słupca. Harcerski pierwszy obóz na własnej Słupeckiej Ziemi. Obóz miał wiele słabości i braków. Mimo trudności finansowych, kadrowych obóz swój cel osiągnął a młodzież przeżyła wspaniałe chwile w czasie atrakcyjnych zajęć, wart, ognisk, służb, wycieczek. Doznali i przeżyli prawdziwą harcerską przygodę. Nagrodą dla nich to 3 tygodnie „pod chmurką” w gromadzie z rówieśnika.

Jak likwidowaliśmy obóz to komendant i kadra przypominała nam – opowiada Irenka – że miejsce naszego pobytu ma wrócić do stanu jaki był przed naszym pobytem na obozie. Bardzo się staraliśmy, by każdy kawałeczek tej pięknej ziemi powrócił wyglądem do stanu pierwotnego.

Celem obozu było przyznawanie sprawności i stopni harcerskich. A na uroczystym zakończeniowym ognisku złożenie przyrzeczenia harcerskiego. I jak tradycja nakazuje – pobranie niedopalonych głowni ostatniego ogniska.

Zabierali owe głownie do swego plecaka uczestnicy pierwszego w Hufcu Słupca Obozu, może na pamiątkę a może, by aby na następny rok włożyć do pierwszego ogniska i kontynuować harcerską przygodę.

 

Zebrał i opracował: harcmistrz Władysław Szymański

Słupca, 10 czerwca 2015 roku.

 

[1] Tak o podjęciu decyzji zorganizowania obozu dla harcerzy z hufca ZHP Słupca wspomina hm. Kazimierz Gościmski – wtedy Komendant Hufca Słupca. „Jeszcze kilka dni wcześniej na posiedzeniu Komendy Hufca podjęliśmy, że obozu nie organizujemy, bowiem nie mamy żadnych przesłanek do zorganizowania samodzielnego obozu Hufca – środków, kadry i sprzętu. Jednak ta decyzja nie dawała mi spokoju. Przecież kiedyś nas to czeka i musimy zaryzykować. Pojechałem do Mieczownicy, zrobiłem rozeznanie terenu, rozmawiałem z dyrektorem Stadniny inżynierem Czesławem Górskim. Wróciłem, udałem się do Gimnazjum. Ze strony dyrektora Franciszka Bierły (byłego instruktora harcerskiego) oraz drużynowego kapitana Aleksandra Rdesińskiego uzyskałem zapewnienie pomocy przy organizowaniu, szczególnie udziału zastępu kwatermistrzowskiego. Zapadła decyzja. Organizujemy mimo wielu, wielu trudności. Zachęcony jeszcze przez Rysia Rąbczewskiego. Rysiu zaproponował kwatermistrza: Józefa Wolskiego. Stefa Orchowska wzięła na swe barki zabezpieczenie kucharki i sprzętu kuchennego. Zapadła decyzja, pozytywna, której nie żałuję.”