1 dzień 25.08.2018 (sobota)

Ze Słupcy po nocnym śniadaniu o godzinie 3:30 wyruszyłem 25 sierpnia 2018 roku do Nałęczowa. Na wysokości Koła na dach mojego samochodu spadł obfity deszcz a już w okolicach Łodzi ustał. Droga moja prowadziła w kierunku Grójca, Lublina i do Sanatorium „Ciche Wąwozy” w Nałęczowie. Niedaleko miejscowości Kamień zatrzymałem się, by wypić herbatę, rozprostować zmęczone nogi. Do sanatorium na ul. Głowackiego 12 dotarłem o 8;20. Otrzymam zakwaterowanie w jednoosobowym pokoju z balkonikiem, łazienką, prysznicem i rozkładanym tapczanem.

Odbyłem spacer po mieście. Ulicami Bartosza Głowackiego, Armatnią Górą, gdzie wstąpiłem do kościółka św. Karola Boromeusza przez Park Zdrojowy doszedłem do piekarni przy 1 Maja. Tu kupiłem drożdżówkę i zajadając pomaszerowałem ul. Michała Górskiego do Sanatorium Rolnik, gdzie zapytałem w recepcji o możliwości korzystania z pływalni. Wstąpiłem po drodze w Parku Zdrojowym do kawiarni, gdzie serwują gorącą czekoladę i do palmiarni i dalej przez Park spacerkiem doszedłem do „Cichych Wąwozów”.

 

2 dzień 26.08.2018 (niedziela)

O godzinie 7;15 uczestniczę w Mszy świętej. Dziś święto Matki Boskiej Częstochowskiej. Przykręcam przednie koło roweru. Drobna usterka – trzeba będzie wyregulować, Zaczyna podać deszcz. Mam pierwszą wizytę u lekarza – Agnieszki Łagowska-Batyra. Lekarka zapisuje mi gimnastykę kardiologiczną, masaż pleców, laser na część lędźwiową kręgosłupa, okłady borowinowe.

Dalej siąpi deszcz. Przy stole w stołówce siedzę w Towarzystwie Pani Ireny, Pana Andrzeja i Pana Arkadiusza.

Kupiłem Lecha i przed telewizorem przy zamkniętym oknie, bo z przeciwka zbyt głośna muzyka – z bezalkoholowym piwem się kuruję. Oglądam mecz w piłkę siatkową Rosja – Polska. Nasi wygrywają mecz i turniej w Krakowie.

 

3 dzień 27.08.2018 (poniedziałek)

Po 7;00 odbyłem krótki spacer w poszukiwaniu bardziej płaskiej drogi na moje wyjazdy rowerowe. Pierwsze zabiegi: okłady borowinowe, gimnastyka kardiologicznej. Ćwiczenia wykonujemy na polecenie prowadzącej siedząc na krzesłach. Po raz pierwszy w życiu wykonuję takie ćwiczenia.

Po obiedzie rowerem przez Zarzekę jadę do Wąwolnica. Na rynku wykonuję zdjęcie pomnika poświęconego zamordowanym przez UB.

Wstępuję na modlitwę do kaplicy Matki Bożej Kłębelskiej i do bazyliki mniejszej a potem wyruszyłem do kapliczki Matki Bożej Kłębelskiej oddalonej od bazyliki o 3 km. Dziękuję za szczęśliwe tutaj dotarcie i wracam do Nałęczowa. Przejechałem – 27 km.

 

4 dzień 28.08.2018 (wtorek)

Temperatura o godzinie 8;00 13 stopni, o 9;30 już 18 stopni.

Po południa odbyłem jazdę rowerem na trasie: przez las do ul. Kombatantów, Głębocznica, Pauby, Poniatowskiego. W Ochronce Żeromskiego zwiedziłem eksponaty poświęcone synowi Żeromskiego. Następnie ul. Graniczną, Bochotnica dotarłem na cmentarz parafialny do grobu Andreottiego (pomnik rysownika był w renowacji), ul. Polną obok Liceum Plastycznego, ul. Szelburg-Zarębiny, Prusa dotarłem na Górę Prusa (Jabłuszko). Wdrapałem się z rowerem. Opuściłem Jabłuszko dość karkołomnym zejściem na ul. Słowiczą i kierując się do Powstańców 1863, Harcerską, Parkiem Zdrojowym, Górą Armatnią dotarłem na Mszę świętą (muszę przeczytać Pisma św. Augustyna). Dziś 9-ta rocznica śmierci mojej ukochanej żony Jadwigi. Modliłem się w Jej intencji. Potem ul. Paderewskiego, Głowackiego wróciłem do sanatorium. Troszkę odpoczynku. O 19;00 pojechałem na basen do sanatorium Rolnik. Po powrocie jeszcze parę młodzieżowych tańców i spanko.

 

5 dzień 29.08.2018 (środa)

Moja dzisiejsza przedpołudniowa jazda rowerem była na następującej trasie: Chruszcz, Piotrowice, Drzewce Kolonia, stacja Orlen, Strzelce, ul. Kombatantów, Nałęczów. Po obiedzie wędrowałem Wąwozem Głowackiego do Parku Zdrojowego. Pogapiłem się na obiekty wokół parku, na pływające łabędzie, kaczki, kupiłem loda. Smaczny.

 

6 dzień 30.08.2018 (czwartek)

Pozdrawiam  meilami Madzię, Asię, Marię i Wojtka Boruszaków, Halinę i Stefana Miętkiewicz. Obiad. Znów spacerek na rowerze (26 km).

 

7dzień 31.08.2018 (piątek)

Zabiegi: laser kręgosłupa, okładzina borowinowa, inhalacja, rower bez obciążenia (przez 15 minut przejechałem z prędkością 28 na/h 6 km) gimnastyka kardiologiczna. Po obiedzie spacer z przewodnikiem po Nałęczowie – głównie w drodze do Parku Zdrojowego i sam Park.

 

8 dzień  1.09.2018 (sobota)

Dziś padł rekord mojej jazdy na bicyklu. Na rowerze przejechałem dziś 56 km. Na polach: buraki cukrowe, dorodna kukurydza, plantacje z krzewami malin, jeżyny, rzędy winnej latorośli, ziemniaki z czarnymi zeschłymi liśćmi, zaorane pola, sady owocowe, w których pod drzewami leżą nie pozbierane owoce, plantacje chmielu. Od pól unosi się słodkawy zapach owoców.

Troszkę przeglądam w komputerze internet, czytam książkę Janiny Macierzewskiej Lednicki Hufiec i czekam na przyjazd Asi, Andrzeja, Mikołaja i Szymka. Otrzymuję wiadomość esemesem, że moi goście mają jeszcze 10 km. Siadam na ławce i czekam. Warszawscy goście przyjeżdżają. Jedziemy na parking stołówki, który mieści się w starej aptece niedaleko bramy głównej do Parku Zdrojowego. Spacer.  Bramą główną obok pomnika Jana Pawła II w kierunku na Pałac Małachowskich, ławeczkę Prusa i zdążamy przez północną bramę parku do restauracji w domu Ukraina. Obiad funduje Andrzej. Zamawia półmisek – różne mięsa (schabowy, żeberka, mięso białe, golonka) ogórki małosolne, frytki, grzyby, placek ziemniaczany, sosy. Młodzi po obiedzie piją piwo, ja czarną herbatę. Po obiedzie wędrujemy po parku. Smakujemy w palmiarni wodę – nałęczowiankę o różnych tytułach i smakach i przez kawiarnię, w której serwuje się gorącą czekoladę, ciasta, lody, czarki z różnymi kremami wychodzimy na  zewnątrz. Na chwilę zatrzymujemy się przy metalowym rowerze, tu zdjęcie, oglądamy tabliczki z podpisami sławnych kolarzy. Mijamy  pomnik  Prusa i wychodząc przez główną bramę zbliżamy się do parkingu. Andrzej odwozi mnie do sanatorium i moi goście wyjeżdżają do Warszawy.

 

9 dzień 3.09.2018 (poniedziałek)

W pobliskim lesie spotkałem kuracjusza i w krótkiej rozmowie dowiedziałem się, że mieszka w Koninie i jest bratem mojego sąsiada Pana Franciszka.

Otrzymałem smutną wiadomość, że zmarł Pan Stanisław Sobaszkiewicz – kościelny. Pogrzeb, jak informuje mnie ks. Hieronim w najbliższą sobotę. Bardzo lubiłem Pana śp. Stanisława. Poprosiłem ks. Hieronima o przekazanie żonie moich wyrazów współczucia.

Obiad, jazda rowerem w towarzystwie Pana Krzysztofa – maratończyka maratonów polskich, Berlina, Nowego Jorku.

 

10 dzień 4.09.2018 (wtorek)

Temperatura z rana 20 stopni, pochmurno z oddali słychać ciche grzmoty. Spadł nieduży deszcz. Zabrałem się wreszcie do j. niemieckiego i przeoczyłem pierwszy zabieg – masaż pleców, szkoda. Dzień pochmurny ale ciepły. Po obiedzie rowerem przemieszczam się ul. Góra Armatna na rondo. Na wysokości ul. Żeromskiego usłyszałem moje imię. Z drugiej strony ulicy nawołuje mnie harcmistrz Leszek z Goliny. Wraz z wycieczkom emerytów dotarł do Nałęczowa. Bardzo uciszyłem się ze spotkania. Towarzyszyłem Leszkowi i jego żonie do muzeum Żeromskiego. Tu zrobiłem kilka zdjęć i odprowadziłem Leszka do wejścia północnego do Parku Zdrojowego. Udałem się na miejsce wyjazdu meleksów z zamiarem wycieczki meleksem po Nałęczowie. Mój zamiar się ze względu na brak chętnych się nie udał. Kolacja i udział w koncercie Melodie francuskie. Występują Waldemer Ziemnicki gra koncertowo na akordeonie Pigin a melodie francuskie, głównie Edith Piaf pięknie śpiewa Małgorzata Ziemnicka.

 

11 dzień 5.09.2018 (środa)

Po obiedzie jazda  na rowerze, dojechałem do Wąwolnicy i kapliczki Matki Bożej Kłębelskiej.

 

12 dzień (czwartek) 6.09.2018

Przypadkowy na zaproszenie Pani Ireny i Pana Andrzeja wyjazd do Kozłówki. Tu wykonuję zdjęcia. Wieczorem ognisko – pieczenie kiełbasy i potańcówka.

 

13 dzień 7.09.2018 (piątek)

Odebrałem zdjęcia z pięknymi widokami Kozłówki, które podczas kolacji rozdałem. Godzinę pływałem na basenie w Parku Zdrojowym, dużo tu atrakcji, ale dla mnie woda zbyt ciepła.

Otrzymuję telefon od Macieja ze Słupcy. W trakcie rozmowy telefonicznej dowiedziałem się, że władze samorządowe Słupcy betonują od strony skwerku Szeluty stawek. Sądzę, że zaczęto budowę ścieżki spacerowej. Poinformował mniej też, że zmarł Grzegorz Andrzejewski, z którym jako inspektor szkolny pracowałem w Gminie Słupca.

 

14 dzień 8.09.2018 (sobota)

Docieram do kościoła rektoralnego pw. św. Karola Boromeusz. Kościół wybudowany na działce Ludwiki Beni (obok wili Pogórze) od 20 lutego 1917 do 23 czerwca 2019 dla chorych przebywających na leczeniu w Nałęczowie.

Odbieram telefon od hm Andrzeja, informuje mnie, że zbiórka Kręgu odbędzie się w środę 19 września 2018 roku. Cieszę się, że będę mógł uczestniczyć w spotkaniu w Stawie. Do obiadu jeszcze godzinna. Piję kawę i szklankę wody z magnezem. Czytam Wacława Pietrzaka „Przez wzgórza Italii”.

 

15 dzień 9.09.2018 (niedziela)

Czytam „Warszawa naszej młodości”. Umieszczam na Facebooku do moich przyjaciół pozdrowienia wraz ze zdjęciami z Nałęczowa.

 

16 dzień 10.09.2018 (poniedziałek)

Termometr o 8;00 wskazuje 17 stopni. Dzień pogodny, słoneczny.

 

17 dzień 11.09.2018 (wtorek)

Zabiegi. Rower. Zaczynają już spadać liście z drzew. Nadchodzi jesień.

 

18 dzień 12.09.2018 (środa)

Z Bochotnicy wąwozami wiodącymi na pola i przez lasy pokonałem na rowerze trasę około 8 km. Wąwozy służą do przejazdu na pola, wąskie, ledwie na szerokość traktora. Roślinność obok tych majestatycznych przejść bogata w najróżniejsze chwasty i zioła. Gdzieniegdzie przy polnych drogach rosną jabłonie i orzechy laskowe. No i to czyste wspaniałe powietrze.

Wieczorem oklaskiwałem zespół młodzieżowy z Ukraina  – Teatr Tańca -„Kwieciste Gwiazdy”, który wytańczył na scenie sanatorium tańce ukraińskie, także balet klasyczny do znanych melodii muzyki poważnej, tańce towarzyskie, etiudy taneczne.

Dziś nasza drużyna siatkarska na mistrzostwach świata wygrała z Kubą.

 

19 dzień  13.09.2018 (czwartek)

Zabiegi i trzecie, ostatnie badanie lekarza. Wszystko z mim zdrowiem w porządku. Kolejny już raz pracuję nad moim językiem niemieckim – ćwiczenia z podręcznika „Alles klar Neu”.

Po południu zostałem zaproszony na kawę przez Panią Bożenkę z Wadowic, do kawiarni „Ewelina” na ulicy Lipowej na czarną herbatę „Eair Grei” z jabłecznikiem. Wcześniej  zrobiłem zdjęcia na przypadkowej wycieczce do Kozłówki i Pani Bożence ofiarowałem, stąd ta herbatka.

Na wieczorek pożegnalny nie dotarłem. Szkoda.

 

20 dzień 14.09.2018 (piątek)

Zabiegi. Schowałem do samochodu rower. Po południu odbyłem spacerek na górę „Jabłuszko” w towarzystwie Pań (Krystyny i Jadwigi) z Gorzowa i Pana Krzysztofa z północnej Polski a wieczorem wysłałem na ich maile zdjęcia z naszego spaceru. Po drodze zatrzymaliśmy się w ośrodku rekolekcyjnym.  Dawniej odpoczywała tu Kazimiera Iłłakowiczówna a potem idąc  ul. 1 Maja do głównej bramy Parku Zdrojowego i przez Park wróciliśmy do sanatorium.

 

21 dzień 15.09.2018 (sobota)

Zakupy. Czekolada gorzka, sok, jogurt, bułka drożdżowa.

 

22 dzień 16.09.2018 (niedziela)

Na sanatoryjnym termometrze temperatura 18 stopni a na zewnątrz pada drobny deszczyk. Robię kilka zdjęć wewnątrz obiektu sanatorium i krajobrazy wokół. Wpisuję się do kroniki sanatorium „Ciche Wąwozy”.

„W dniach od 25 sierpnia 2018r. do 16.09.2018r. uczestniczyłem w leczeniu w Sanatorium „Ciche Wąwozy”. Z pobytu i zaordynowanych przez Panią doktor Agnieszkę Łagowską-Batyra zabiegów jestem bardzo zadowolony. Dziękuj służbie medycznej i pracownikom za miłą atmosferę.

 

harcmistrz (-) Władysław Szymański ze Słupcy z Wielkopolski

 

Nałęczów – „Ciche Wąwozy” (… gdzie oprócz fantastycznego czystego powietrza wędrowałem wąwozami, które jak jakieś świątynie otaczały mnie fantastyczne ułożoną zielenią…) dn. 15 września 2018 roku.”

 

Pakowanie. Po obiedzie o14;00 wyjeżdżam do Słupcy. W domu jestem o 18;29. Przejechałem na trasie Nałęczów, Sochaczew, Słupca 400 km. W godzinach wieczornych otrzymuję telefon z Nałęczowa od Pana Andrzeja z zapytaniem – jak przejazd? I informację, że na mojej trasie przejazdu był wypadek drogowy.

 

Władysław Szymański – jak to kiedyś mówiono na korzystającego z sanatorium – kąpielnik

Nałęczów, dnia 16 września 2018 roku