Otrzymałem smutną wiadomość, że zmarła w grudniu 2019 roku harcmistrzyni Mieczysława Kowalińska – Radosz. Śp. Mieczysławę poznałem w latach 1965 kiedy to byłem komendantem Hufca Związku Harcerstwa Polskiego w Słupcy. Do naszego miasta przyjechała wraz z mężem z Nowego Tomyśl.

Urodzona 10 października 1921 roku. Zmarła 17 grudnia 2019 roku w Lesznie.

Drużynowa drużyny samarytanek w Słupcy w latach 1965 i członkini Komendy Hufca ZHP, gdy komendantem Hufca byli hm. Władysław Szymański i hm. Ryszard Rąbczewski.

Wyróżniona Krzyżem za Zasługi dla ZHP – Rozkaz 1/73  Komendanta Chorągwi Wielkopolskiej.

Tak  o harcmistrzyni Mieczysławie pisze w 2003 roku MIROSŁAW WLEKŁY:

Mundur harcerski zakładam do dziś na każdą zbiórkę.

„Nie mogłam zrezygnować z har­cerstwa! Kocham swój mundur, dumna jestem z tego, że mogę go nosić” (pisała w wydanej w Warsza­wie książce „We własnych oczach. Ze wspomnień instruktorów ZHP”).

W Kręgu Instruktorskim im. Ta­deusza Solli w Lesznie wcale nie jestem najstarsza. Rok więcej ma Bogdan Jankowski.

(- Druhna przywędrowała do nas ze Słupcy trzydzieści lat temu wzięliśmy ją do siebie – opowiada przewodniczący kręgu harcmistrz Jerzy Lansjer).

Przyrzeczenie złożyłam w Kaliszu, gdzie mieszkałam do wojny. Potem działałam w konspiracji. Mój pseudonim wojenny AK to „Miętówka”. Tworzyłam drużynę w Kilonii. Po powrocie do Polski zostałam ko­mendantką hufca (we Wrocławiu).

(Komendantka obozu dr-a Mięcia […] uosobienie wszelkich cnót harcerskich – pisały o niej podopieczne w obozowej kronice z 1947 roku).

Moją drugą pa­sją była chirurgia. Byłam nawet ordy­natorem oddziału. Ale na harcerstwo zawsze musiałam znaleźć czas. Bo harce­rzem jest się od przyrze­czenia aż do śmierci.

Dawniej w kręgu spo­tykaliśmy się co miesiąc, teraz cztery razy w roku. Średnia wieku – 70 lat.

Syn od ponad 30 lat mieszka w Australii. Cho­ciaż jestem w Lesznie sama, to jakoś sobie radzę. Na zebrania jadę taksówką, odwozi mnie druh Doma­gała.

Przygotowuję materiały na tematy wojenne, o AK, w Kilonii współtworzyłam scenariusz o powstaniu warszawskim. We wrze­śniu chcemy zrobić spek­takl na jego podstawie.

Zapewniam, że wciąż świetnie śpiewamy przy akordeonie. Na ogniska jeździmy coraz rzadziej, większość już nie ma na to sił, ale robimy świeczkowiska. Świeczki zapalamy na każdej zbiórce.

Spotykamy się na Zatorzu, w Ka­tolickim Domu Kultury, teraz już pod szyldem kręgu seniora.

Ci wszyscy druhowie to cała moja rodzina.

14 września 2013 roku gdy była odsłaniana Tablica Pamiątkowa przyjaciela harcerzy Stanisława  Radosza – męża, z ust harcmistrzyni Mieczysławy popłynęły z wielkim wzruszeniem wypowiadane do zgromadzonych świadków historycznego wydarzenia  słowa. – To był piękny okres w naszym życiu i wiele razy z przyjem­nością wracałam myślami do Słupcy …

Harcmistrz Władysław Szymański,
były komendant Hufca ZHP Słupca z połowy lat 60 XX wieku