Wyjeżdżaliśmy o 8:15 do Łańcuta. Przewodnik oprowadza nas po zamku. Bardzo urokliwe miejsce. Zamek należał, mówi przewodnik, kolejno do rodzin Pileckich, Stadnickich, Lubomirskich i Potockich. To był główny powód, dodaje, że zamek przechodził trzy wielkie przebudowy. Ród Lubomirskich, który odkupił obiekt od poprzednich właścicieli w 1629 r., uczynił najwięcej dla świetności Łańcuta. Trwająca aż 12 lat przebudowa zmieniła rezydencję w twierdzę z 80 działami, suchą fosą i szańcami. W drugiej połowie XVIII w. ówczesna właścicielka Łańcuta Izabella z Czartoryskich Lubomirska przekształciła fortecę w zespół pałacowo-parkowy. Trzeciej wielkiej przebudowy dokonał Roman Potocki. Remont tym razem trwał od 1899 do 1912 r. Elewacja przyjęła barokowy styl, dobudowano stajnie, wodociągi, łazienki, a nawet centralne ogrzewanie. Odwiedzamy także stajnię i powozownię. Jest tu największy w Polsce zbiór karet i bryczek. Na tle tych pięknych powozów robimy zdjęcia.

Przewodnik opowiada o sarmacie z piekła rodem Stanisławie Stadnickim. Zyskał on przydomek „Diabła Łańcuckiego”. Awanturnik, któremu przypisywano liczne wyprawy rabunkowe, gwałty, morderstwa. Starosta Leżajska Łukasz Opaliński pokonał w bitwie Stadnickiego. Ponoć „Diabła” dobił Tatar zwany Persa. W zamian otrzymał on nobilitację z rąk Opalińskiego oraz nazwisko Macedoński. Ale to tylko legenda. Bez wątpienia zamek w Łańcucie to perełka wśród polskich zamków.

Odwiedzamy storczykarnię. W szklarni jest wiele rodzajów i gatunków storczyków. Piękna różnorodnością  kwiatów. Małe, duże, kolorowe, w kropki, pachnące lub nie. Piękne storczyki niespotykane w kwiaciarniach. Obiekt nieduży. Tuż obok siadamy i pijemy kawę, rozmaimy głównie o tym pięknym zabytku, który odwiedziliśmy.

Po obiedzie nasza 8 Drużyna Złazowa „Bojkowie” spaceruje po Rzeszowie. Przewodniczka w zielonym harcerski mundurku opowiada o historii miasta, prowadzi do historycznych miejsc grodu, przemieszczamy się także drogą szczególnych miejsc harcerskich Rzeszowa.

Trafiamy na rynku Rzeszowa na śpiew cerkiewny. Występuje zespół „Meskheti” z Gruzji. Śpiew brzmi wyśmienicie.  Siadam i słucham. Widowisko pełne gruzińskiego folkloru z domieszką nowoczesności. Uczta dla oka i ucha. Repertuar zespołu składa się z pieśni ludowych z różnych regionów Gruzji, śpiewów i pieśni kompozytorów gruzińskich. Coś fantastycznego.

Wczesnym wieczorem po wykonaniu rodzinnego złazowego zdjęcia idziemy na świeczowisko w auli w gmachu zero. Gospodarze prezentowali losy bohaterów Chorągwi Olgi i Andrzeja Małkowskich a było to poprzedzone prezentacją multimedialną ukazującą życiorysy Olgi i Andrzeja – szczególnie Ich drogi do polskiego harcerstwa. Na zaproszenie prowadzącej świeczowisko członkowie niektórych kręgów śpiewali piosenki, które zgłosili wcześniej jako zadanie na złaz.  Na zakończenie świeczowiska zaśpiewaliśmy:  Już do odwrotu – Słoneczko już – Idzie noc.

Na stoliku w holu na parterze pojawiły się metryczki Kręgów uczestniczących w Złazie.

Hm. Kamila podarował mi pocztówki z Krosna. Dziękuję

Zapisał członek 8 Złazowej Drużyny „Bojkowie” hm. Władysław Szymański